Powrót



szły beznadziejnymi drogami 
postacie z marzeń 
szukały ukojenia 
miejsca na życie 

szedłem kulejąc poboczem 
odstając z szeregu 
nade mną ptaki jak sępy 
czekały na padlinę 

szukałem domu 
z pragnień i planów 
znalazłem tylko dach dziurawy 
przeciekający deszczem 
niespełnionych marzeń 
słońce wypalało duszę 

ściany utkane z miłości 
runęły przeżarte chorobą 
zostało czekanie 
na śmierć